Mail  Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Mediacyjna refleksja

Kiedyś październik był miesiącem oszczędzania. Od jakiegoś czasu jeden z tygodni tego miesiąca jest poświęcony mediacji. W tym roku Tydzień Mediacji jest obchodzony od 17 do 23 października. Jestem mediatorem więc, jak co roku w jakiś sposób propaguję mediację. W 2016 roku ukończyłem szkolenie mediacyjne. Od tego czasu przeprowadziłem wiele mediacji. Były to różne sprawy. Kilkanaście dotyczyło spraw z zakresu prawa cywilnego. Udało się doprowadzić strony do ugodowych podziałów majątku małżeńskiego po rozwodach. Był taki przypadek, gdy mąż pozostał w mieszkaniu a była żona wyprowadziła się i zażądała spłaty. On zaś żył ze skromnej emerytury. Nie był w stanie jej spłacić a sprzedaż mieszkania nie dawała po spłacie możliwości zaspokojenia jego potrzeb mieszkaniowych. Sytuacja zdawała się patowa. W mediacji udało się to rozwiązać. Przed sądem nie byłoby na to sposobności. Mediacja daje sposobność usłyszenia siebie nawzajem. Poznania potrzeb i oczekiwań drugiej strony. Spokojnego ( w miarę, bo emocje też są) rozważenie sytuacji i podjęcia właściwej decyzji. Warto tu wspomnieć, że mediacje są zlecane przez sąd ale mogą też być umowne. Te skierowane przez sąd dotyczą spraw, które już znalazły się w sądzie. Wywołały już pierwsze emocje. Ktoś otrzymał pozew, musiał na niego odpowiedzieć. Nastąpiło więc napięcie i kolejny krok w eskalacji konfliktu. Skierowanie do mediacji nie zawsze może w tym momencie pomocne. Nie wszystkie sprawy nadają się bowiem do mediacji. Czasami strony są tak dalece skonfliktowane lub zajmują tak rozbieżne pozycje, że nie są wstanie nawet z pomocą mediatora znaleźć skutecznego rozwiązania sporu. Wtedy konieczna jest władcza ingerencja sądu, który rozstrzygnie konflikt. Warto o tym pamiętać i podjąć próbę mediacji jeszcze przed skierowaniem sprawy do sądu. Wówczas jest największa szansa na ugodowe rozwiązanie sporu. Wracając do spraw. Trafiły się mediacje gospodarcze. Tych mniej bo Wałcz nie ma Wydziału Gospodarczego w Sądzie. Dotarły do mnie z Koszalina mediacje w sprawach rozwodowych. Tu udało się choć z niespodziewanym oporem sądu, uzgodnić warunki rozwodów i w paru sprawach połączyć z podziałem majątku. Najwięcej jednak trafiało do mediacji spraw rodzinnych. Od alimentów po spotkania z dziećmi. Wiele przy tym było wzruszeń. Sytuacja, gdy ojciec rozmawia po kilku latach z córką wywołuje wzruszenia też u mediatora. Ostatnio podliczyłem też statystyki mediacji jakie przeprowadziłem. Udaje się zawrzeć ugody w blisko 80% mediacji, do których przystąpiły strony. Warto więc skorzystać z mediacji. Niestety część osób nie odpowiada na zaproszenia do mediacji i woli walkę w sądzie zamiast porozumienia w jakże dla nich istotnych sprawach. Przypomniałem sobie też jedną z trudniejszych mediacji. Jedna ze stron była po wypadku, przebywała w szpitalu i nie mogła mówić. Mediacja odbyła się z udziałem lekarza, który potwierdzał poczytalność. Rzecz oczywista mediacja była w owym szpitalu. Udało się zawrzeć ugodę.