Mail  Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Sąsiedzkie szpiegowanie

W wielu miejscach podglądają nas przez zainstalowane kamery. Monitoring miejski, policyjny. Kamery w marketach i na dworcach, w bankach i urzędach itd. Bankomaty też na nas łypią czujnie. Wracamy do domu, a tu sąsiad zza węgła wystawił kamerę lub umieścił na kominie i lustruje okolicę. Zamykamy się w domu, czy mieszkaniu wydawać się by mogło, bezsilni. Ten sąsiad to już przesada. Monitoring w miejscach publicznych jakoś tam służy czemuś. Służby coś tam widzą. Policja może kogoś znajdzie. Mąż, czy żona wpadnie na zdradzie, ale żeby tak na klatce schodowej, albo żeby przez płot nas podglądać w naszym prywatnym ogrodzie. Lekka, a nawet ciężka przesada. Co z tym zrobić? O ile operatorzy publicznych monitoringów muszą stosować przepisy RODO i podlegają kontroli Generalnego Inspektora Danych Osobowych to prywatni posiadacze urządzeń do podglądania nie mieszczą się w ustawie o ochronie danych osobowych i co do zasady nie podlegają jej regułom. Czy zatem jesteśmy bezbronni? Nie, mamy broń. Oczywiście nie potrzeba farbą w aerozolu zamalować kamery sąsiada bo to może narazić nas na zarzut zniszczenia mienia. Chronią nas przepisy prawa cywilnego. Takie bowiem „kamerowanie” narusza nasze prawo do prywatności, czyli narusza nasze dobra osobiste. Sądy wielokrotnie rozstrzygały sprawy na kanwie umieszczania w sferach prywatnych kamer. Miały one służyć niby ochronie przed złodziejami, czy wandalami a faktycznie nagrywały sąsiadów wbrew ich woli. Takie kamery były umieszczane na klatkach schodowych, czy przy wejściach do nich. Śledziły mieszkańców i ich gości, którzy przecież niekoniecznie chcieli być nagrywani. Na osiedlach domów jednorodzinnych sąsiedzi montują kamery i widzą w nich prywatne miejsca na sąsiednich posesjach. Tego rodzaju postępowanie jest niedopuszczalne. Możemy takiego wścibskiego sąsiada wezwać do usunięcia kamer lub ograniczenia ich kąta widzenia w ten sposób, by nie mógł widzieć naszych okien, drzwi czy ogrodu. Jeżeli odmówi pozostaje nam droga sądowa. Jak wspomniałem, jest wiele orzeczeń nakazujących zmianę takich zachowań. Naruszają one bowiem art. 24 kodeksu cywilnego czyli nasze dobra osobiste takie jak prawo do wizerunku i prywatności. Już samo utrwalanie naszego wizerunku bez naszej zgody może w takim przypadku stanowić podstawę do żądania ochrony. Tak m.in. orzekł Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt V ACa 440/19) w sprawie dotyczącej konfliktu sąsiedzkiego. Kanwą sporu było zamontowanie kamery obejmującej zasięgiem posesję sąsiada. Sąd wskazał, że takie działania naruszają prawo do wizerunku i prywatności. Przyjął, że przebywanie na swojej posesji ze świadomością, że ktoś utrwala obraz lub dźwięk uniemożliwia nieskrępowane i swobodne spędzanie prywatnego czasu. Tę argumentację należy także odnieść do nielegalnego monitoringu klatek schodowych, które nie są miejscami o charakterze publicznym.
Tak więc niech „kamerujący” uważają na to co oglądają bo to ich obowiązkiem jest zapewnić sobie bezpieczeństwo bez ingerencji w naszą prywatność.

V ACa 440/19, wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku